Ostatnio pisałam tekst, gdzie pokazywałam Ci jedno z najsłynniejszych zdań, które słyszę „Nie mam czasu”. Mam nadzieję, że go przeczytałaś i teraz już wiesz, że tak naprawdę nie chodzi zupełnie o jego brak! Dzisiaj chcę Ci pokazać, dlaczego siedzisz w tym samym miejscu tyle czasu, chociaż masz głowę pełną pomysłów i planów… Gdy już sobie to uświadomisz, będzie Ci o wiele łatwiej ruszyć do przodu, mierzyć wysoko i przede wszystkim działać! Zrób te zadania, o których napiszę, wyciągnij wnioski i podziel się swoimi wrażeniami!
Poczucie bezpieczeństwa
Każda z nas ma swoje rytuały i przyzwyczajenia. Wiążą się one z poczuciem stałości, przewidywalnością i oczywiście spokojem. Kiedy chcesz odpocząć, a zarazem zaznać nutki przyjemności związanej ze stabilizacją to o czym myślisz? Mnie przychodzi do głowy codzienna kawa. Gdy tylko wybiorę ją zamiast kolejnej drzemki (jeszcze tylko 5 minut ;)), poranek staje się wtedy dla mnie ogromną radością, a moje miejsce to jeden wielki chill room. Takie chwile są jak najbardziej potrzebne i dają poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście, jak we wszystkim umiar jest tutaj wskazany. Baaardzo dobrze, jeżeli mamy swoje ulubione momenty i do nich wracamy, nawet na zasadzie nawyku. Jeżeli jest to nas dobre i nie wiąże się z żadnym dyskomfortem. to nie pozostaje nic innego, jak ich docenianie i kultywowanie. Z drugiej strony bardzo wartościowe są te wszystkie wybory, które dotyczą obszarów jeszcze przez nas nie poznanych. I chociaż wymagają od nas wyjścia ze strefy komfortu i bezpiecznego kokonu, niosą za sobą zupełnie nową, bezcenną jakość doświadczeń! Łatwo jest podejmować wyzwanie, gdy sprawa tyczy się np. tego, czy wypić dziś kawę w domu czy pracy albo pojechać na wczasy w góry czy nad morze (chociaż i to dla niektórych potrafi być nie lada wyzwaniem!). Zdecydowanie trudniej przychodzi wprowadzenie w życie zmiany, która niesie za sobą konsekwencje. A już tym bardziej, gdy dociera do nas, że nie możemy ich wszystkich do końca przewidzieć… Ma to związek z tym, o czym już wspomniałam wyżej, czyli z poczuciem bezpieczeństwa. Człowiek potrzebuje stabilizacji (oczywiście każdy w indywidualnym zakresie), za którą kryje się informacja „nic złego Ci się nie stanie, możesz tu siedzieć i czuć się bezpiecznie”. Na taki komfort warto sobie pozwolić, ale! Do pewnego czasu! Często, oprócz słynnego „nie mam czasu” słyszę, że „nie mogę tego zmienić, bo stracę… (każdy z nas może wstawić o czym teraz pomyśli!), a przecież tak mi tu źle!”. Dokładnie tak – to jest ten moment, kiedy strefa komfortu przestaje być komfortowa, a jedynie staje się iluzją bezpieczeństwa. Mechanizmy, które rządzą człowiekiem potrafią wpychać w to, co znane, żeby tylko mieć wrażenie, że to pozornie dla nas lepsze. Natomiast wiedząc, że są takie prawa w psychologii. możesz spróbować zastanowić się, kiedy w Twoim życiu stawałaś przed wyborami, gdy decyzja była oparta na Twojej potrzebie bezpieczeństwa, pomimo tego, że już nie miałaś siły być tam, gdzie byłaś. Na przykład pracowałaś w firmie, dostałaś propozycje pracy w innym mieście, ale zdecydowałaś się zostać, bo w sumie lepiej ze znanym, niż próbować, bo może się okazać, że będzie tam gorzej… Albo w związku… czułaś się w nim tragicznie, a bywały momenty lepsze i zamiast rozstania tkwiłaś w tym, co już dobrze znałaś…
Wypisz sobie teraz swoje sytuacje w życiu, kiedy dopadał Ciebie ten mechanizm i zamiast rozwoju stawałaś w miejscu i dalej się męczyłaś. Kiedy już to zrobisz poczujesz ogromną ulgę!
Poczucie kontroli
Towarzyszem poczucia bezpieczeństwa często jest poczucie kontroli. Człowiek ma wtedy wrażenie, że ma wpływ na to, co się dzieje wokół niego. Można rozróżnić zdrowe poczucie kontroli, gdy występuje w nas potrzeba poukładania, planowania. Jesteśmy wtedy w stanie nazwać rzecz po imieniu, przyznać, na co mamy wpływ, a na co nie. Iluzoryczne i niezdrowe poczucie kontroli pojawia się, gdy wkrada się sztywność, a zachowania i wszelkie decyzje są podporządkowane stworzeniu utopii, że możemy mieć wpływ praktycznie na wszystko… Oczywiście nikt nie jest w stanie mieć wpływu na wszystko, a samo podejmowanie tego typu zabiegów jest energetycznie wykańczające. Budowanie murów, zbieranie rzeczy na wszelki wypadek pochłania bardzo wiele cennego czasu. A przecież większość z tych kół ratunkowych nigdy się i tak nie przyda! To trochę tak, jak by wykupić wszystkie ubezpieczenia świata, które i tak mają zapisy małym druczkiem i nie obejmą wszystkich sytuacji! Dlaczego nadmierne poczucie kontroli przeszkadza w działaniu? Czy już coś Ci przyszło na myśl? Lubimy mieć wrażenie, że panujemy nad sytuacją, zarówno wtedy, gdy rzeczywiście wiesz, że masz wpływ na to, co się dzieje, jak i wtedy, gdy masz tylko takie iluzoryczne wrażenie. Tutaj mam dobry przykład: pamiętam kobietę, która nie chciała podjąć nowej pracy, ponieważ twierdziła, że w tej wie dokładnie z kim i o czym może rozmawiać, jakie są w niej niepisane zasady, a do tego nakładało się jej poczucie bezpieczeństwa związane z umową o pracę na czas nieokreślony… a teraz się zastanówmy czy naprawdę? Oczywiście, że te tłumaczenia są złudne, bo sama umowa jest tylko umową, a nie przysięgą na śmierć i życie! A zasady i wartości w zakładzie pracy są zmienne i zależne od np. kadry zarządzającej! Fakty przytoczyłam, ale jak sama widzisz nie o fakty tutaj chodzi, tylko o poczucie kontroli, które ma za zadanie wprowadzać spokój (a czasem wręcz stagnację). Tylko jeśli w pracy są plotki, obrażanie, krytykowanie, nadmierne wymagania, to czy rzeczywiście ma to cokolwiek wspólnego ze wspomnianym spokojem?! Mam nadzieje, że już sama sobie odpowiesz na to pytanie… A w związku, z którego trudno się wymiksować, jak przejawia się poczucie kontroli? Spróbujesz napisać? W razie pytań jestem i możemy zrobić ten przykład razem, wystarczy do mnie napisać. W kolejnym kroku stwórz proszę diagram kontroli. Na środku kartki A4 wpisz decyzje, którą masz do podjęcia, a wiąże się ona z istotną zmianą w Twoim życiu. Wokół niej wypisz to, co powstrzymuje Cię przed pójściem w inną stronę. Jak przejawia się to poczucie kontroli w Twoim podejmowaniu decyzji?
Lęk i sposób na niego
A za tym wszystkim stoi właśnie lęk! Bo gdyby nie on, to czy wprowadzanie zmian nie byłoby banalnie proste? Oczywiście! Tylko nie do końca też tak jest, że ten lęk to wyłącznie winowajca. Jak najbardziej blokuje działanie, kiedy jest w nadmiarze. A nawet paraliżuje i powoduje, że zamiast myślenia jest jeden wielki chaos. Tylko, że lęk jest emocją, którą można okiełznać! Zgodnie z modelem psychoterapii poznawczo – behawioralnej (ja w tym podejściu ukończyłam szkołę i pracuję) pierwszym ogniwem reakcji człowieka na daną sytuację jest myśl lub ciąg myśli. Na nasze szczęście mamy na nie wpływ i możemy decydować o treściach naszego myślenia. Możemy myśleć o tym, jak myślimy i wszystko zapisywać, a później poddawać to rozważaniom i technikom, które pozwalają na zmianę myślenia! Jedna z metod podstawowych w pracy psychoterapeutycznej to tzw. dziennik emocji, gdzie należy zapisać ważne z sytuacje z danego dnia, myśli, które towarzyszyły tej sytuacji, emocje powiązane z myślami oraz zachowanie będące reakcją na poprzednie elementy (sytuacje, myśli, emocje). Wykorzystuje też tego typu zadanie u pacjentów, którzy mierzą się z podjęciem kluczowych decyzji w swoim życiu. Takie z pozoru proste zalecenia wnoszą wiele uporządkowania do ich rozważań, redukują lęk i sprawiają, że łatwiej otworzyć się im na nowe. Zalecenie brzmi następująco: Opisz sytuację, w której powracałeś do rozważań „Co mam zrobić?”. Czy to było podczas rozmowy z klientem? A może kiedy kładłaś się spać? Przy porannej kawie? Zapisz myśli, które Ci wtedy towarzyszyły. Czy może te myśli układają się w jakieś opcje? Np. grupa myśli, żeby zmienić pracę, albo żeby zostać w tej, której jesteś? Każdej myśli towarzyszyły emocje. Zapisz je. Jakie podjęłaś działanie? Zaczęłaś szukać kalendarza, żeby prowadzić rozważania? A może uciekłaś od tych myśli i zadzwoniłaś do przyjaciółki, zmieniając temat? Co się działo z Twoim ciałem? Mogło Ci towarzyszyć uczucie rozluźnienia albo wręcz przeciwnie -napięcie mięśni. Zanotuj wszystko, co w poleceniu i przyjdź z tym na kolejną sesję. Dzięki wydobyciu tego, czego się boisz na zewnątrz, lęk opada… Nazwanie obaw po imieniu i próba odnalezienia najbardziej optymalnego rozwiązania przynosi ulgę i – co ważne, daje możliwość podjęcia decyzji opartej na faktach, a nie tylko na emocjach. Skorzystaj z tego zadania!
A na koniec
Dodam, że czytając różne materiały przed napisaniem tego tekstu natknęłam się na magazyn Focus Coaching, gdzie w dwóch zdaniach została oddana niemalże istota problemu. „Ludzie zazwyczaj boją się bardziej tego, co mogą osiągnąć, niż tego, co jest poza ich zasięgiem. Aż strach pomyśleć, ile rzeczy mógłbyś zrobić, gdybyś się tylko nie bał!”. Co Ty na to? Do mnie te słowa przemawiają bardzo!